Poznański Czerwiec
O Powstaniu
Manifestacja robotnicza przekształciła się w regularne walki na ulicach Poznania. 28 czerwca 1956 r., w mieście doszło do pierwszego w powojennej historii Polski zrywu antykomunistycznego, dziś uznawanego przez wielu badaczy za powstanie narodowe. Tłumy poznaniaków wyszły na ulice, by wyrazić sprzeciw wobec reżimowi stalinowskiemu. Przeciwko nim skierowano milicję oraz wojsko, w tym oddziały pancerne. Poznański Czerwiec należy do najbardziej symbolicznych wydarzeń w dziejach naszego kraju, okupione krwią kilkudziesięciu ofiar. Wypadki te zapoczątkowały szereg wystąpień wolnościowych, które ostatecznie doprowadziły do narodzin „Solidarności” oraz przemian demokratycznych w Polsce.
Kalendarium
Kalendarium
16.06.1956 r.
- Krótki strajk na Wydziale 3 ZISPO.
21.06.1956 r.:
- Robotnicy Wydziału 3 ZISPO wybierają przedstawicieli do prowadzenia negocjacji w sprawie praw pracowniczych.
22.06.1956 r.:
- Delegacja Centralnej Rady Związków Zawodowych oraz Ministerstwa Przemysłu Maszynowego przybywa do Poznania.
23.06.1956 r.:
- Wiec robotników na Wydziale 3 ZISPO.
25.06.1956 r.:
- Wybory delegatów ZISPO na negocjacje w Ministerstwie Przemysłu Maszynowego.
- Wiec pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Poznaniu.
26.06.1956 r.:
- Spotkanie w Warszawie; minister przemysłu maszynowego Roman Fidelski przyjmuje postulaty robotników.
27.06.1956 r.:
- Władze komunistyczne wycofują się z umowy z dnia poprzedniego.
- Strajk pracowników Zakładu Naprawy Taboru Kolejowego w Poznaniu.
28.06.1956 r.:
- 06.00 – Wiec załogi Wydziału 3 ZISPO w hali przesuwnicy i początek strajku w całych zakładach.
- 06.35 – Początek marszu robotników ul. Feliksa Dzierżyńskiego (dziś: ul. 28 czerwca). Do protestu przyłączają się pracownicy innych, poznańskich fabryk. Protestujący zostają przyjęciu przez Miejską Radę Narodową w Poznaniu.
- 09.00 – Zakończenie pochodu robotników ulicami Poznania. Punktem zbornym manifestujących z różnych dzielnic jest Plac Adama Mickiewicza, wówczas – Plac Józefa Stalina. Wezwanie władz miasta do rozmów.
- 10.00 – Protestujący ruszają w kierunku gmachu Komitetu Wojewódzkiego PZPR oraz Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej. Zrzucenie urządzeń zagłuszających z dachu budynku ZUS przy ul. Jana Henryka Dąbrowskiego.
- 10.15 – Manifestacja pod siedzibą Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.
- 10.50 – Protestujący szturmują budynek aresztu śledczego przy ul. Młyńskiej.’
- 11.00 – Pierwsza strzały. Padły podczas manifestacji pod siedzibą WUBP.
- 11.30 – Manifestujący pozyskują broń palną z magazynów aresztu śledczego – wydano osiemdziesiąt jednostek.
- 12.00 – Na ulice Poznania zostają wyprowadzone czołgi Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych. Pierwsze starcia o charakterze zbrojnym.
- 13.00 – Przerzut do Poznania oddziałów wojskowych stacjonujących na terenie poligonu w Biedrusku.
- 14.00 – Dowodzenie całością sił wojskowo-milicyjnych w Poznaniu obejmuje gen. Stanisław Popławski.
- 14.30 – Manifestujący rozbrajają Studium Wojskowe Wyższej Szkoły Rolniczej skąd pozyskane zostają kolejne jednostki broni palnej.
- 15.00 – Manifestujący opanowują VIII Komisariat MO na Junikowie.
- 15.30 – Manifestujący rozbrajają Studium Wojskowe przy Akademii Medycznej.
- 16.00 – Manifestujący opanowują V Komisariat MO na Wildzie.
- 17.00 – Manifestujący opanowują posterunek MO w Swarzędzu.
- 17.30 – Wojsko opanowuje sytuację w rejonie siedziby WUBP.
- 18.00 – Do Poznania wkraczają pododdziały 19. Dywizji Pancernej. Manifestujący opanowują posterunek MO w Puszczykowie.
- 18.30 – Manifestujący opanowują Obóz Więźniów w Mrowinie.
- 19.00 – Manifestujący rozbrajają Studium Wojskowe na Politechnice Poznańskiej.
- 19.30 – Manifestujący opanowują posterunek MO w Mosinie.
- 20.00 – Do Poznania wkraczają pododdziały 10. Dywizji Pancernej.
- 21.00 – Wprowadzenie w Poznaniu godziny milicyjnej.
- 22.00 – W rejon Poznania zostają sprowadzone pododdziały 4. Dywizji Piechoty.
29.06.1956 r.:
- Zakończenie protestów, choć gdzieniegdzie starcia trwały jeszcze dobę.
- Władze komunistyczne odzyskują kontrolę nad Poznaniem. Już o godz. 1.30 w nocy ruszają pierwsze aresztowania uczestników manifestacji.
- Zadanie opanowania zbuntowanych zakładów w tym ZISPO otrzymują żołnierze 4. Dywizji Piechoty.
30.06.1956 r.:
- Pogrzeby poległych po stronie komunistycznej na cmentarzu na poznańskiej Cytadeli.
- Przywrócenie funkcjonowania komunikacji miejskiej w Poznaniu.
- Początek wycofywania interweniujących w związku z manifestacjami jednostek wojskowych z Poznania.
08.07.1956 r.:
- Koniec pierwszej fali aresztowań związanych z protestem. Zatrzymano 658 osób. Do dyspozycji prokuratury przekazano 98 osób, sądu do spraw nieletnich – 11 osób. 316 osób zwolniono z powodu braku podstaw do oskarżenia.
27.09.1956 r.:
- Początek „Procesu Trzech” przed Sądem Wojewódzkim w Poznaniu – pierwszego z serii procesów przeciwko uczestnikom manifestacji.
03.10.1956 r.:
- Początek „Procesu Dziewięciu” przed Sądem Wojewódzkim w Poznaniu.
05.10.1956 r.:
- Początek „Procesu Dziesięciu” przed Sądem Wojewódzkim w Poznaniu.
19-21.10.1956 r.:
- VIII Plenum KC PZPR wybiera na stanowisko I sekretarza Władysława Gomułkę. Początek tzw. „odwilży postalinowskiej”.
21.10.1956 r.:
- Zawieszenie „Procesu Dziesięciu”.
14.11.1956 r.:
- Zmiana nazwy ZISPO na Zakłady Przemysłu Metalowego Hipolit Cegielski Poznań.
11.12.1956 r.:
- Przywrócenie do pracy Stanisława Matyi uznawanego za inicjatora protestów czerwcowych.
Bohaterowie tamtych dni
JÓZEF CYRANKIEWICZ (1911-1989)

Józef Cyrankiewicz przemawia podczas otwarcia Wystawy Ziem Odzyskanych we Wrocławiu, lipiec 1948 r.
Urodził się 23 kwietnia 1911 r. w Tarnowie, jako syn inżyniera i działacza Stronnictwa Narodowego, Józefa Cyrankiewicza seniora oraz Reginy z domu Szlapak – córki właściciela sieci tartaków. Warto zaznaczyć, że część badaczy sugeruje, jakoby rzeczywistym ojcem przyszłego, komunistycznego polityka był syn żydowskiego fabrykanta, Józef Szpilman. Józef Cyrankiewicz junior studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim (uczelni nie ukończył) i właśnie wtedy związał się z Polską Partią Socjalistyczną oraz Związkiem Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej. W latach 1935-1939 piastował stanowisko sekretarza Okręgowego Komitetu Robotniczego PPS w Krakowie, aktywnie angażując się między innymi w uliczne starcia z prawicą. Jednocześnie był oficerem rezerwy Wojska Polskiego.
W szeregach I dywizjonu 5. pułku artylerii ciężkiej uczestniczył w wojnie obronnej 1939 r. Podczas walk w rejonie Tomaszowa Lubelskiego dostał się do niewoli niemieckiej, jednak udało mu się zbiec z transportu. Od początku okupacji do chwili aresztowania, przewodził PPS – Wolność, Równość, Niepodległość oraz powiązanej z tą frakcją Gwardii Ludowej WRN w okręgu krakowskim. Po procesie zjednoczenia Polskiego Państwa Podziemnego został zaprzysiężony jako żołnierz Związku Walki Zbrojnej. Zorganizował między innymi akcję odbicia z rąk Gestapo, słynnego kuriera Jana Karskiego. Pojmany przez Niemców wiosną 1941 r. próbował uciec, w efekcie czego trafił do Obozu Zagłady w Auschwitz-Birkenau. Współtworzył tam, pod pseudonimem „Rot”, siatkę konspiracyjną, tzw. Grupę Bojową Oświęcim, nad którą, również po rozbudowie i powołaniu Związku Organizacji Wojskowej, sprawował nadzór polityczny. Uczestniczył w planowaniu ostatecznie niezrealizowanego ataku Armii Krajowej na obóz.
Po wyzwoleniu Oświęcimia na początku 1945 r., Józef Cyrankiewicz znalazł się we władzach centralnych PPS. Otwarcie opowiedział się za współpracą z reżimem moskiewskim. Jesienią 1946 r., jako minister bez teki, został zaprzysiężony na członka Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, a po sfałszowanych wyborach do Sejmu Ustawodawczego, wskazany przez Kreml na stanowisko premiera. Odtąd prowadził politykę całkowitego podporządkowania Polski ZSRR; odpowiadał na przykład za rezygnację naszego kraju z tak zwanego Planu Marshalla. Wraz z narodzinami w 1948 r. Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, znalazł się w składzie Komitetu Centralnego w roli sekretarza. Do początku lat siedemdziesiątych zasiadał w ławach poselskich. W 1952 r. na ponad rok zrzekł się stanowiska szefa rządu na rzecz Bolesława Bieruta.
W chwili wybuchu protestów w Poznaniu ponownie pełnił funkcję premiera, co stanowiło jeden ze skutków rozłamu w szeregach PZPR, po śmierci w 1953 r. Józefa Stalina. 29 czerwca 1956 r. wygłosił słynne dziś, transmitowane przez Polskie Radio przemówienie dotyczące manifestacji robotników w stolicy Wielkopolski, w którym ostrzegał o „odrąbaniu każdej ręki, która zostanie podniesiona przeciwko władzy ludowej”. Wcześniej był jednym z inicjatorów siłowego stłumienia wystąpień robotniczych. Podczas postalinowskiej odwilży wspierał nowego, pierwszego sekretarza KC PZPR, Władysława Gomułkę.
Kolejny raz bezkompromisowe oblicze Józefa Cyrankiewicza objawiło się w marcu 1968 r., w związku z demonstracjami studentów. Dwa lata później znalazł się wśród tych, którzy zatwierdzili otwarcie ognia przez wojsko do protestujących robotników. Tuż przed końcem 1970 r. odsunięto go od wyższych stanowisk politycznych powierzając jednak funkcję przewodniczącego Rady Państwa. Ostatecznie z szeregów KC PZPR wykluczono go w 1975 r.
Po zakończeniu kariery politycznej, Józef Cyrankiewicz zaangażował się w działalność Ogólnopolskiego Komitetu Pokoju oraz Światowej Rady Pokoju (zasiadał w jej prezydium do 1986 r.). W dowód zasług dla ruchu komunistycznego w Polsce mianowano go honorowym członkiem Frontu Jedności Narodowej – formacji całkowicie zależnej od PZPR. Jego drugą z trzech żon była znana aktorka, Nina Andrycz. Zmarł 20 stycznia 1989 r. Został pochowany z honorami na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.
ROMEK STRZAŁKOWSKI (1943-1956)

Koszula Romka Strzałkowskiego, w którą ubrany był w dniu śmierci. Fotografia wykonana podczas prezentacji w Poznaniu, w 2008 r. (Domena Publiczna).
Urodził się 20 marca 1943 r. w Warszawie, jednak jego rodzice – Anna i Jan, zdecydowała się na przeprowadzkę do Poznania. Naukę rozpoczął w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia im. Karola Kurpińskiego; ze względu na niewłaściwe sprawowanie został relegowany. Edukację kontynuował w Szkole Podstawowej Nr 40 na poznańskich Garbarach.
28 czerwca 1956 r. Romek Strzałkowski znalazł się w tłumie protestujących na ul. Jana Henryka Dąbrowskiego. Według części relacji, miał nieść transparent z napisem: „Chcemy religii w szkole”. We wczesnych godzinach przedpołudniowych, w rejonie ul. Jana Kochanowskiego przejął biało-czerwoną flagę od rannej w nogi tramwajarki, Heleny Przybyłek. Zginął koło godz. 12.15, zastrzelony w rejonie dyspozytorni Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.
Od początku śmierć chłopca owiana była tajemnicą. Początkowo, za sprawą samych funkcjonariuszy UB, utrzymywano, że zginął na ulicy, raniony kulą wystrzeloną przez jednego z protestujących, obsadzających w czasie działań w rejonie siedziby poznańskiej „bezpieki”, gmach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Druga wersja ciężar sprawstwa przenosiła na ostrzeliwujących się z budynku WUBP strażników. Trzeci wariant zdarzeń sugeruje, jakoby został celowo zastrzelony z pistoletu przez funkcjonariuszkę UB Teofilę Kowal (pseudonim operacyjny). Jak sugeruje ekspertyza Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu, ostatni przebieg wypadków wydaje się najbardziej prawdopodobny, na co wskazywał kanał postrzałowy w ciele siódmoklasisty. Do dziś nie udało się wyjaśnić natomiast czy była to egzekucja, czy tragiczny wypadek podczas szamotaniny.
Pogrzeb Romka Strzałkowskiego zorganizowano 2 lipca 1956 r. o godz. 17.00 na cmentarzu komunalnym na poznańskim Junikowie. Koszulkę chłopca, zabezpieczoną przez matkę po zwrocie przez poznańską prokuraturę, przekazano ks. Józefowi Jarzębowskiemu za sprawą którego trafiła do placówki marianów w Fawley Court pod Londynem. Stamtąd przeniesiono ją do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Starym Licheniu niedaleko Konina. Ubranie cyklicznie eksponowane jest w Muzeum Powstania Poznańskiego – Czerwiec 1956.

Tablica upamiętniająca Romka Strzałkowskiego, znajdująca się na budynku u zbiegu ulicy jego imienia oraz ul. Jana Henryka Dąbrowskiego (Domena Publiczna).
Po śmierci syna Anna i Jan Strzałkowscy byli poddawani regularnej inwigilacji przez UB, a później SB. Jego ojciec został ostrzelany przez nieznanych sprawców podczas jednej z wizyt na grobie syna; funkcjonariusze usiłowali też porwać matkę. Mimo tego starali się za wszelką cenę ustalić sprawcę zabójstwa dziecka próbując interweniować u samego I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Władysława Gomułki (ostatecznie nie zostali do niego dopuszczeni).
28 czerwca 1981 r., w dniu odsłonięcia Pomnika Poznańskiego Czerwca na Placu Adama Mickiewicza, na domu zlokalizowanym na narożniku ulic Jana Henryka Dąbrowskiego oraz Mylnej (dziś jej części patronuje chłopiec) pojawiła się tablica upamiętniająca Romka Strzałkowskiego. Inną zamontowano na ścianie warszawskiego kościoła Św. Karola Boromeusza. O zabitym przypomina także niewielka rzeźba wkomponowana w bramie budynku przy ul. Młyńskiej 3 w Poznaniu, zatytułowana „Dzieci Czerwca 1956”, stylistyką do warszawskiego Pomnika Małego Powstańca. Romek Strzałkowski i jego śmierć urosły do rangi symbolu Poznańskiego Czerwca.
JANUSZ KULAS (1936-1972)
Urodził się 6 grudnia 1936 r. w Poznaniu, w pochodzącej z dzielnicy Grunwald rodzinie Józefa Kulasa, późniejszego żołnierza wojny obronnej 1939 r. oraz Anieli z domu Just. Okres II wojny światowej spędził w rodzinnym mieście, tam także kontynuował edukację do poziomu pierwszej klasy Techniku Budowy Taboru Kolejowego (dziś: Zespół Szkół Licealno-Technicznych na poznańskiej Wildzie). Jak wspominali jego bliscy, od zawsze marzył o pracy na morzu. W połowie lat pięćdziesiątych zatrudniono go jako kierowcę ciężarówki Przedsiębiorstwa Transportowego Budownictwa Miejskiego. Pensję uzupełniał sprzedając bilety na seanse filmowe na tzw. czarnym rynku. W środowisku „koników” znany był jako „Eddie Polo”. Terenem jego dorywczej „pracy” były okolice znanych, poznańskich kin: „Apollo” oraz „Bałtyk”. Wcześniej, w związku z udziałem w bójce, odbył czteromiesięczną karę w ośrodku wychowawczym dla nieletnich w Jeleniej Górze.
W dniu manifestacji czerwcowych namówił kolegów z pracy do włączenia się do protestów. Sam maszerował z transparentem „Żądamy chleba”. Brał udział w zdobywaniu Wyższej Szkoły Rolniczej oraz posterunku MO na Junikowie. To właśnie między innymi z tych dwóch miejsc protestujący pozyskali broń palną. Sam „Eddie Polo” pozyskał w ten sposób radziecki karabin maszynowy DP28. Następnie uczestniczył w rozbrojeniu komisariatu Milicji Obywatelskiej przy ul. Grunwaldzkiej oraz rozruchach w ciągu ul. Jana Henryka Dąbrowskiego. Tam Janusz Kulas znalazł się w grupie poznaniaków, którym udało się zdobyć czołg T-34/85; nie zdołali go jednak uruchomić.
W związku z protestami, 30 czerwca 1956 r. o godz. 8.30 został aresztowany w swoim mieszkaniu przy ul. Listopadowej 22 w Poznaniu. Podczas kilkudniowego, brutalnego przesłuchania na komisariatach MO przy ul. Stanisława Wyspiańskiego oraz ul. Juliusza Słowackiego złożył zeznania obciążające innych uczestników manifestacji, które na początku października tamtego roku stały się jedną z podstaw tak zwanego „Procesu Dziesięciu”. Jego obrońcą był mecenas Władysław Banaczyk. Proces ostatecznie został zawieszony, w związku z rozpoczęciem się postalinowskiej odwilży dzięki czemu podsądni uniknęli kary (początkowo prokuratura domagała się dla nich co najmniej dziesięciu lat pozbawienia wolności, a nawet kary śmierci). Jesienią 1956 r. wyszedł na wolność, nieco wcześniej został raniony w brzuch nożem przez jednego z więziennych strażników. W tym czasie propaganda komunistyczna nadała mu pseudonim „Włoski Bandyta” stawiając niejako na czele rzekomego, poznańskiego półświatka, który stać miał za protestami.
Mimo formalnego braku wyroku skazującego, Janusz Kulas został zmuszony przez władze lokalne do opuszczenia Poznania. Rok później otrzymał kartę powołania w szeregi Sił Zbrojnych PRL. Odmówił stawienia się w jednostce, w efekcie czego skierowano go do odbycia służby w szczecińskim oddziale karnym. Przebywał tam do 28 października 1957 r. Do końca życia pracował jako kierowca będąc ustawicznie inwigilowanym przez Służbę Bezpieczeństwa. Zmarł 8 grudnia 1972 r. osierociwszy dwóch synów i córkę. Okoliczności jego śmierci nadal pozostają niejasne. Pochowano go na cmentarzu komunalnym na poznańskim Junikowie. W 2016 r. jego imieniem nazwano jedną z ulic w centrum Poznania. Współcześnie Janusz Kulas uznawany jest za jedną z kluczowych postaci Poznańskiego Czerwca 1956.
Przed sądem w Poznaniu | Repozytorium Cyfrowe Filmoteki Narodowej (fn.org.pl)
STANISŁAW MATYJA (1928-1985)

Stanisław Matyja podczas uroczystości odsłonięcia Pomnika Poznańskiego Czerwca, 28 czerwca 1981 r. (http://kultura.poznan.pl).
Urodził się 9 kwietnia 1928 r. we Wrześni, jako dziecko mistrza stolarskiego Stefana Matyi i Marii z domu Zapłata. W tym mieście, podobnie jak jego dwaj bracia, uczył się aż do 1938 r., kiedy to rodzina przeprowadziła się do Krotoszyna. Tam zastał ją wybuch II wojny światowej.
Matyjowie w 1940 r. podpisali Niemiecką Listę Narodowościową. Nastoletni Stanisław otrzymał przymusowy przydział pracy w poznańskich Zakładach Ogrodniczych, a w 1944 r. – wraz z braćmi, powołanie w szeregi Wehrmachtu. Trafił na front włoski, gdzie zdezerterował w czasie walk o Bolonię. Trafił w szeregi Junaków 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem generała Władysława Andersa.
Po zakończeniu konfliktu opuścił Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie i powrócił do Poznania. W latach 1946-1949 uczył się w Szkole Rzemiosł Budowlanych. Wstąpił do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, w którym szybko awansował do funkcji naczelnika. Przymuszony przez Urząd Bezpieczeństwa, do połowy lat pięćdziesiątych był tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Sąsiad”; za pracę na rzecz UB otrzymywał wynagrodzenie pieniężne. Od 1949 do 1951 r. pracował w Wytwórni Stołów i Krzeseł a następnie, jako stolarz w Wydziale 3 Zakładów Metalowych im. Józefa Stalina, czyli dzisiejszych Hipolit Cegielski Poznań S.A.
Był jednym z pierwszych w ZISPO, którzy w 1953 r. wystąpili przeciwko łamaniu praw pracowniczych. W tym czasie zaczął uchodzić za niepisanego przywódcę robotników w swoim wydziale, co zaowocowało wyborem na delegata do Rady Zakładowej. Nawiązawszy kontakt z przedstawicielami innych poznańskich fabryk, ugruntowała się jego pozycja jako działacza robotniczego i społecznego. Tuż przed wybuchem protestów poznańskich Stanisław Matyja uczestniczył w zakończonych fiaskiem negocjacjach przedstawicieli Zakładów im. Józefa Stalina w Ministerstwie Przemysłu Maszynowego w Warszawie.
Aktywnie uczestniczył w manifestacjach, które przetoczyły się ulicami Poznania, w rzeczywistości inicjując pochód który ruszył ul. Feliksa Dzierżyńskiego (dziś: ul. 28 czerwca). Należy zaznaczyć, że nie brał udziału w siłowych działaniach protestujących, w godzinach popołudniowych powrócił do domu. W nocy z 29 na 30 czerwca 1956 r. został aresztowany przez Milicję Obywatelską. W areszcie przebywał dwa tygodnie, będąc poddawanym brutalnemu śledztwu (po opuszczeniu aresztu przez sześć tygodni przebywał w szpitalu, zdiagnozowano również u niego nowotwór żołądka – po ratującej życie operacji otrzymał orzeczenie o inwalidztwie). Zwolniono go pod naciskiem poznańskich robotników, którzy zagrozili szturmem na więzienie. 11 grudnia powrócił do pracy w ZISPO, z której został dyscyplinarnie zwolniony 1 marca 1958 r. Powodem stało się fałszywe oskarżenie o rozpowszechnianie ulotek nawołujących do nieposłuszeństwa wobec władz komunistycznych. Przez kolejne przeszło dwie dekady pracował dorywczo, z inicjatywy Urzędu Bezpieczeństwa pozbawiono go także zdobytych wcześniej harcerskich uprawnień instruktorskich i radiotelegraficznych.

Grób Stanisława Matyi na cmentarzu komunalnym na poznańskim Miłostowie (Domena Publiczna).
W 1980 r. Stanisław Matyja został honorowym członkiem NSZZ „Solidarność”. Traktowano go jako jeden z żywych symboli sprzeciwu wobec władz PRL. Uczestniczył w odsłonięciu Pomnika Poznańskiego Czerwca na Placu Adama Mickiewicza, 28 czerwca 1981 r. przemawiając zaraz po Lechu Wałęsie. Udział w uroczystościach, bezskutecznie, próbowała zablokować Służba Bezpieczeństwa. Zmarł 20 grudnia 1985 r. Pochowano go na cmentarzu komunalnym na poznańskim Miłostowie.
Dziś bohaterskiego działacza robotniczego upamiętnia rondo w rodzinnej Wrześni, ulica w centrum Poznania oraz odsłonięta w czerwcu 1990 r. tablica w hali dawnego Wydziału 3 HCP. Stanisław Matyja uznawany jest nie tylko za jednego z głównych inicjatorów wydarzeń czerwcowych w Poznaniu, ale także współtwórcę tutejszej „Solidarności”, jednocześnie człowieka uczciwego i ze wszech miar godnego naśladowania.
STANISŁAW HEJMOWSKI (1900-1969)

Adwokat Stanisław Hejmowski – fotografia portretowa z 1933 r. (Narodowe Archiwum Cyfrowe).
Adwokat Stanisław Hejmowski – fotografia portretowa z 1933 r. (Narodowe Archiwum Cyfrowe).Przyszedł na świat 22 czerwca 1900 w domu adwokata Konstantego Hejmowskiego herbu Samson oraz Blanki z Łuszczewskich, w mieście Lipawa na Łotwie. Egzamin dojrzałości złożył w Petersburgu już w chwili, gdy, pod naporem rewolucji bolszewickiej, upadało Cesarstwo Rosyjskie. Wyjechał studiować prawo na Uniwersytecie Warszawskim, który ukończył w 1924 r. Cztery lata później rozpoczął pracę jako asesor, a następnie prokurator Sądu Okręgowego w Poznaniu. Tutaj, od połowy maja 1930 r. prowadził praktykę adwokacką, a rok później obronił pracę doktorską z zakresu prawa cywilnego. Podczas II wojny światowej przebywał w Warszawie, skąd do stolicy Wielkopolski powrócił po upadku powstania, jesienią 1944 r.
O Stanisławie Hejmowskim stało się po raz pierwszy głośno, gdy w 1946 r., wraz z mecenasem Janem Kręglewski, z urzędu bronił, skazanego na śmierć i powieszonego na stokach Cytadeli, byłego Gauleitera Kraju Warty, zbrodniarza wojennego, Arthura Greisera. Do 1950 r. zasiadał także w ławach Naczelnej Rady Adwokackiej, skąd przeniesiono go do Wyższej Komisji Dyscyplinarnej. Wierny przedwojennym zasadom, już na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych znalazł się pod obserwacją władz komunistycznych. Na początku 1956 r. Urząd Bezpieczeństwa rozpoczął przeciwko niemu akcję opatrzoną kryptonimem „Maestro”. Jak miało się okazać, tajnymi współpracownikami bezpieki było dwóch jego najbliższych współpracowników. Inwigilację po „odwilży” prowadził prawnik i kapitan Służby Bezpieczeństwa, Stanisław Kłys.

Jeden z procesów uczestników Poznańskiego Czerwca, które rozpoczęły się w październiku 1956 r. To właśnie po stronie oskarżonych stanął wówczas mecenas Hejmowski (Domena Publiczna).
Jeden z procesów uczestników Poznańskiego Czerwca, które rozpoczęły się w październiku 1956 r. To właśnie po stronie oskarżonych stanął wówczas mecenas Hejmowski (Domena Publiczna).Podczas procesów przeciwko uczestnikom Poznańskiego Czerwca, które rozpoczęły się w październiku 1956 r. mecenas Hejmowski pełnił rolę obrońcy. Jego charyzma, przekonanie o słuszności podjętych przez mieszkańców Poznania działaniach, jak również niezwykły talent, doświadczenie oraz wiedza prawnicza sprawiły, że dla władz miejskich, ale też państwowych, stał się niemalże wrogiem publicznym. 20 lipca 1961 r. Ministerstwo Sprawiedliwości PRL opublikowało decyzję o zawieszeniu zawodowym poznańskiego prawnika. Nałożono na niego także karę grzywny w wysokości 400 tys. zł, wymierzoną za rzekome nadużycia finansowe, zabroniono brać udział w egzaminach adwokackich oraz posiadać aplikantów. Starano się także za wszelką cenę zdyskredytować jego dokonania. Choć decyzję o zawieszeniu cofnięto po blisko dwóch latach, Stanisław Hejmowski nie powrócił już do pełnowymiarowej pracy. Skupił się na udzielaniu pomocy prawnej poznańskim duchownym.
15 grudnia 1967 mecenas doznał wylewu krwi do mózgu, która trwale wyłączyła go z pracy. Zmarł 31 maja 1969 r. w Poznaniu. Pochowano go na Cmentarzu Junikowskim. Od 2006 r. jedna z ulic w stolicy Wielkopolski nosi imię bohaterskiego prawnika. Warto zaznaczyć, że kancelaria przy ul. Juliusza Słowackiego 18/3, w której od 1945 r. przyjmował klientów obrońca manifestantów czasów Poznańskiego Czerwca nadal pełni swoją pierwotną funkcję.
ALEKSANDRA BANASIAK (ur. 1935 r.)

Aleksandra Banasiak podczas jednej z uroczystości związanych z Poznańskim Czerwcem, rok 2007 (Domena Publiczna).
Urodziła się w 1935 r., w miejscowości Karce niedaleko Pleszewa. W wieku 16 lat rozpoczęła półroczny kurs w szkole pielęgniarskiej w Pile po czym, w 1952 r. trafiła do Szpitala Miejskiego im. Franciszka Raszei w poznańskiej dzielnicy Jeżyce, wówczas noszącym nazwę Szpitala Miejskiego Nr 2. W 1955 r. złożyła pozytywnie egzamin pielęgniarski. W tym czasie, w związku z wybuchem epidemii choroby Heinego-Medina, zgłosiła się jako ochotniczka do pracy na oddziale zakaźnym.
Na wieść o proteście robotników Zakładów im. Józefa Stalina, który rozpoczął się rankiem, 28 czerwca 1956 r., choć tego dnia przysługiwał jej dzień wolny od pracy, pojawiła się na swoim oddziale. Nie bacząc na kule, wyszła na ulicę by nieść pomoc poszkodowanym. Jeden z pocisków lekko ja ranił. Popołudniu tego samego dnia została wezwana wraz z lekarzami do siedziby Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego mieszczącej się przy ul. Jana Kochanowskiego – miejscu, w którym starcia miały najcięższy charakter. Tam również pełniła służbę sanitarną. Ogółem, podczas wypadków poznańskich udzieliła wsparcia około sześćdziesięciu osobom.
Podczas procesów uczestników manifestacji, które rozpoczęły się w październiku 1956 r., na wniosek obrońcy, mecenasa Stanisława Hejmowskiego, „Siostra Awana”, jak zaczęto ją nazywać, stanęła przed sądem w roli świadka. Jako pierwsza publicznie wskazała, tych, którzy rozpoczęli wymianę ognia na ulicach Poznania, powołując się na informacje przekazane w czasie pobytu na terenie WUBP. Pozostawało to w całkowitej sprzeczności z oficjalnymi danymi dotyczącymi Poznańskiego Czerwca, a zarazem, co udowodniono wiele lat później, było zgodne z prawdą. Z tego powodu była inwigilowana przez Służbę Bezpieczeństwa.
W 1961 r. zdała maturę, a w 1979 r. ukończyła studia na Wydziale Rehabilitacji Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Z czasem mianowano ją dyrektorką placówki, z którą, jak miało się okazać, związała całe swoje życie. Nawet po odejściu na emeryturę w latach dziewięćdziesiątych, służyła pomocą kadrze i prowadziła sekcję archiwalną Szpitala Miejskiego im. Franciszka Raszei. Wcześniej, w latach osiemdziesiątych, aktywnie uczestniczyła w budowaniu struktur poznańskiej „Solidarności”. Została także matką chrzestną zwodowanego w 1982 r. dla Polskich Linii Oceanicznych statku towarowo-pasażerskiego MS „Poznań”.
W 1992 r. wybrano ją prezesem Stowarzyszenia „Poznański Czerwiec’56”, którego zadaniem jest kultywowanie pamięci na temat zrywu z połowy lat pięćdziesiątych. Osobiście angażowała się w spotkania z młodzieżą. W 2005 r. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, w uznaniu zasług oraz poświęcenia między innymi właśnie podczas wydarzeń w stolicy Wielkopolski blisko pół wieku wcześniej, uhonorował ją Medalem Florence Nightingale, nazywanym „Pielęgniarską Nagrodą Nobla”. Została także odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Odznaką Honorową Miasta Poznania.
Poznań walczący
Czołgi na ulicach Poznania
Podczas protestów czerwcowych 1956 r. mieszkańcy Poznania, po raz pierwszy od czasów II wojny światowej, zobaczyli na ulicach miasta czołgi. Przeciwko manifestującym robotnikom władze skierowały regularne oddziały wojskowe, w tym jednostki wchodzące w skład 2. Korpusu Pancernego oraz szkoły oficerskiej na Golęcinie.

Czołgi T-34/85 na ul. Armii Czerwonej (dziś: Święty Marcin), 28 czerwca 1956 r. (Domena Publiczna).
Zasięg manifestacji, które 28 czerwca 1956 r. rano rozpoczęły się w Poznaniu zaskoczył zarówno członków Miejskiej Rady Narodowej, jak i władze centralne w Warszawie. Początkowo zakładano, że sytuację na ulicach opanuje Milicja Obywatelska oraz stacjonujący na miejscu, liczący ponad trzystu żołnierzy 10. Wielkopolski Pułk Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W krótkim czasie okazało się, że przewaga liczebna znajduje się zdecydowanie po stronie protestujących. Co więcej, po opanowaniu przez nich aresztu śledczego przy ul. Młyńskiej, a następnie kolejnych, uczelnianych studiów wojskowych, w rękach robotników znalazła się broń palna. Do pierwszej wymiany ognia doszło ok. godz. 11.00 w rejonie siedziby Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Jana Kochanowskiego (z czasem obiekt był ostrzeliwany nawet z dwudziestu miejsc jednocześnie). Konfrontacja zbrojna stała się faktem.
W związku z coraz trudniejszą sytuacją w mieście, władza ludowa zdecydowała się na rozwiązania siłowe. Początkowo planowano przerzucić do stolicy Wielkopolski pododdziały pancerne KBW ze Szczytna oraz szwadron kawalerii stacjonujący w Białymstoku, jednak dowódca Korpusu, generał brygady Włodzimierz Muś otrzymał informację, że dyslokacja potrwa więcej niż dobę. Z tego powodu zdecydowano się na wykorzystanie oddziałów lokalnych, przede wszystkim słuchaczy Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych oraz Centrum Wyszkolenia Służb i Tyłów na co zdecydowanie nalegał I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Leon Stasiak.
Przed godz. 12.00 w koszarach na poznańskim Golęcinie ogłoszono alarm. W oparciu o trzystu elewów sformowano kolumnę złożoną z szesnastu czołgów T-34/85 dwóch transporterów opancerzonych BTR-152 oraz trzydziestu samochodów. Grupa opuściła koszary na Golęcinie i rozdzieliwszy się, skierowała między innymi na Jeżyce. Tam część pojazdów obrzucono butelkami z benzyną a załogi zmuszono do ucieczki. Niedługo potem z OSWPiZ wyjechały kolejne cztery czołgi oraz dwa plutony podchorążych. Celem była oblężona siedziba poznańskiej „bezpieki”. Oprócz ul. Jana Kochanowskiego wozy pancerne skierowano też w okolice Komendy Miejskiej MO przy ul. Jana Matejki, lotniska Ławica, Polskiego Radia przy ul. Ryszarda Berwińskiego, Poczty Głównej oraz Narodowego Banku Polskiego przy al. Karola Marcinkowskiego, więzienia przy ul. Młyńskiej, Składnicy Materiałów Pędnych i Smarów na Malcie, Składnicy Sanitarnej oraz Elektrowni Miejskiej na Śródce.

Podczas działań na terenie Poznania, 28 czerwca 1956 r. wojsko utraciło dziewięć czołgów T-34/85. Dwa udało się protestującym zdobyć (Fot. Łukasz Gładysiak).
Ok. godz. 12.30, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, generał Jerzy Bordziłowski wydał rozkaz o skierowaniu do miasta elementów prowadzącego w czerwcu 1956 r. ćwiczenia na poligonie w Biedrusku, przybyłego ze Śląskiego Okręgu Wojskowego, 2. Korpusu Pancernego pod komendą pułkownika Mateusza Lacha. Półtorej godziny potem na lotnisku w Ławicy wylądował samolot, na pokładzie którego przybył wyznaczony do opanowania, a w zasadzie – spacyfikowania protestów, posiadający znaczne doświadczenie bojowe choćby z racji sprawowania funkcji zwierzchnika 1. Armii Wojska Polskiego w okresie zakończonej jedenaście lat wcześniej wojny, wiceminister obrony narodowej, generał Stanisław Popławski. W tym czasie do Poznania zmierzała już kolejna grupa uderzeniowa w składzie ośmiu czołgów i stu dwudziestu żołnierzy, również słuchaczy szkoły oficerskiej na Golęcinie.
2. Korpus Pancerny rozpoczął przerzut na dwóch głównych kierunkach. Pododdziały 10. Sudeckiej Dywizji Pancernej skoncentrowano w rejonie Suchego Lasu, skąd nacierać miał przede wszystkim ku Jeżycom oraz ul. Armii Czerwonej (dziś: Święty Marcin). Jednocześnie część pododdziałów wykorzystano do zabezpieczenia wschodniej i północno-wschodniej rubieży Poznania. Działania w Centrum wzmocnić miały elementy 19. Dywizji Pancernej, której część czołgów skierowano także na Śródkę. W tym czasie ze składu korpusu pułkownika Lacha do miasta skierowano łącznie trzydzieści wozów bojowych.

Elew Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych w Poznaniu podczas działań na terenie miasta 28 czerwca 1956 r. Rekonstrukcja przygotowana przez członków SRH Rega (Fot. Bartosz Janiczek).
Miejscem otwartej, pancernej konfrontacji stał się zbieg ulic Jana Kochanowskiego i Jana Henryka Dąbrowskiego. Wczesnym popołudniem protestującym udało się zdobyć dwa czołgi przynależne 23. pułkowi pancernemu (wykorzystano między innymi chaos spowodowany brakiem znajomości topografii miasta przez żołnierzy ze Śląska). Mimo, że robotnicy nie zdołali ich uruchomić, doszło do walki maszyn z nadciągającym z Golęcina, kolejnym już wsparciem OSWPiZ. Wojsku udało się zniszczyć naprędce postawioną barykadę w rejonie ul. Poznańskiej i odrzucić demonstrujących spod budynku Urzędu Bezpieczeństwa. Do godz. 17.30 sytuacja w tym miejscu została opanowana.
Likwidacja oblężenia WUBP stała się punktem zwrotnym wydarzeń czerwcowych. Późnym popołudniem inicjatywa znajdowała się już po stronie Sił Zbrojnych PRL. Najpierw zaprowadziły one porządek w rejonie Dworca Głównego oraz zarzewia zrywu – Zakładów Metalowych im. Józefa Stalina, a następnie budynków Komitetu Wojewódzkiego PZPR, Zamek Cesarski – siedzibę Miejskiej Rady Narodowej, zabudowań browaru przy ul. Niezłomnych oraz fortów-magazynów wojskowych (w rejonie Fortów IX i IXa czołgi obrzucone zostały butelkami z benzyną). W godzinach wieczornych wsparcia oddziałom w Poznaniu udzieliły sprowadzone z poligonu wędrzyńskiego elementy 2. Korpusu Armijnego. Około północy siły prowadzące działania przeciwko protestującym liczyły już dziesięć tysięcy żołnierzy i ponad czterysta dwadzieścia wozów bojowych.
Straty w zakresie broni pancernej 28 czerwca 1956 r. wyniosły dziewięć czołgów: dwa zdobyte przez protestujących i siedem przez nich podpalonych. Uwzględniając inne pododdziały uczestniczące w starciach, na ulicach Poznania zginęło czterech żołnierzy: zabity niedaleko Mostu Teatralnego podporucznik Marian Sepkowski z 73. pułku zmechanizowanego, podchorąży Ryszard Ficek – elew OSWPiZ, szeregowy Jakub Czekaj z 10. Wielkopolskiego Pułku KBW (obaj śmiertelnie ranni podczas walk o WUBP) oraz szeregowy Bronisław Falaza z 27. pułku zmechanizowanego, który zginął niedaleko Elektrowni Miejskiej na Śródce. Śmierć tego ostatniego wynikała z omyłkowego ostrzelania przez podchorążych z Golęcina. Trzydziestu pięciu żołnierzy odniosło rany.
-
- Czołg T-34/85 – najcięższy rodzaj wozu bojowego skierowanego przeciwko demonstrujących w Poznaniu 28 czerwca 1956 r. (Fot. Łukasz Gładysiak).
-
- Elew Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych w Poznaniu podczas działań na terenie miasta 28 czerwca 1956 r. Rekonstrukcja przygotowana przez członków SRH Rega (Fot. Bartosz Janiczek).
-
- Podczas działań na terenie Poznania, 28 czerwca 1956 r. wojsko utraciło dziewięć czołgów T-34/85. Dwa udało się protestującym zdobyć (Fot. Łukasz Gładysiak).
Młodzi poznaniacy przeciwko reżimowi

Protestujący przy Zamku Cesarskim, na poznańskim Świętym Marcinie, w 1956 r. – ul. Armii Czerwonej. Z przodu pochodu grupa młodych mężczyzn (Domena Publiczna).
16 z 58 ofiar Poznańskiego Czerwca nie miała więcej jak 25 lat. Wiele z nich dopiero wkraczała w dorosłość. To właśnie pokolenie lat trzydziestych stanowiło jedną z głównych sił sprawczych pierwszej w Polsce, otwartej konfrontacji z władzami komunistycznymi. Choć jego przedstawiciele dosłownie palili się do walki, byli do niej zupełnie nieprzygotowani.
Wydarzenia, do których doszło 28 czerwca 1956 r. odcisnęły swe piętno na całej, powojennej historii Poznania. Bunt pracowników Zakładów im. Józefa Stalina przekształcił się w kilkudziesięciotysięczne manifestacje oraz otwartą, zbrojną konfrontację z władzami najpierw lokalnymi, a później – w swym wydźwięku – państwowymi. Nie bez znaczenia był fakt, że wśród nocnej i porannej zmiany pracowników wspomnianej wyżej fabryki, znaczną część stanowili ludzie poniżej 25 roku życia.
Do młodego pokolenia jako siły sprawczej wydarzeń czerwcowych w 1991 r. odniósł się dziennikarz i publicysta, Zenon Bosacki, który w czasie protestów miał 20 lat (później był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej). Wskazał, że w wielu miejscach starć z milicją i wojskiem, bardzo aktywną stroną były tak zwane „poznańskie eki”. Określenie to, adekwatnie do miejscowej gwary, rozumieć należy jako zorganizowane grupy dobrze znających się ludzi, w tym przypadku młodzieży, nieczującej większego respektu wobec władzy ludowej.
Szukając odpowiedzi na pytanie dotyczące motywacji właśnie tej grupy poznaniaków, która pchnęła ich, zwłaszcza po ataku na areszt przy ul. Młyńskiej i zdobycie tam pewnej ilości broni palnej, do otwartej walki przeciwko reżimowi komunistycznemu, warto zwrócić uwagę na ogólną genezę wydarzeń czerwcowych. Podstawą niezadowolenia, które popchnęło pracowników Zakładów im. Józefa Stalina, a potem innych grup zawodowych do wyjścia na ulice, była przede wszystkim niska efektywność pracy, wynikająca z zaniechań ze strony kierownictwa. Jak wypunktował specjalista w dziedzinie Poznańskiego Czerwca 1956 r., dr Łukasz Jastrząb, w fabrykach brakowało podstawowych przedmiotów, w tym ubrań roboczych czy środków czystości. Niesławne „normy”, do których zakłady, a zatem i pracownicy, zostali zobowiązani, były niemożliwe do realizacji nie z powodu niewystarczających umiejętności załóg, lecz na przykład niedoboru podstawowych podzespołów.

Manifestacja na ul. Jana Kochanowskiego, niedaleko poznańskiej siedziby Urzędu Bezpieczeństwa (Domena Publiczna).
Gniew wynikający z warunków pracy zwiększył się wraz z podwyżkami cen oraz pustymi półkami w sklepach, również spożywczych. Brak możliwości stabilizacji w mocno nadwyrężonym, zarówno pod względem infrastruktury, jak i społeczeństwa Poznaniu, który nieco ponad dekadę wcześniej w dużej części leżał w ruinie spowodowanej walkami z początków 1945 r., w istotny sposób wpływał na wzrost frustracji ludzi młodych. To właśnie stojący u progu dorosłego życia 18-, 19- czy 20-latkowie najbardziej ochoczo ruszyli do boju ze słusznie utożsamianą z odpowiedzialnymi za złą sytuację bytową milicją czy wojskiem.
Prawie połowa młodych, którzy zginęli 28 czerwca 1956 r. w Poznaniu poległa podczas kilkugodzinnej strzelaniny, do której doszło w okolicy gmachu Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Jana Kochanowskiego. W rejonie tamtejszych garaży stracił życie Roman Strzałkowski (lat 13) – najmłodsza ofiara protestów. Kolejnymi byli: śmiertelnie ranny w głowę uczeń poznańskiego Technikum Łączności, Andrzej Gliński (lat 15), przyuczający się do zawodu szklarza Jerzy Jankowiak (lat 16) oraz frezer z Poznańskiej Fabryki Maszyn i Urządzeń, Feliks Wojewódzki (lat 18). Dramat na Jeżycach przeżyła także rodzina pracownika Zakładów Mięsnych w Poznaniu, Władysława Kaczmarka (lat 26). Znalazłszy się wraz z ciężarną żoną na strychu kamienicy przy ul. Adama Mickiewicza, przyłączył się do grupy ostrzeliwującej komendę. Trafiony w głowę zmarł w Szpitalu Miejskim im. Franciszka Raszei; kobieta, widząc śmierć męża, poroniła.

Młoda mieszkanka Poznania, w 1956 r. Rekonstrukcja przygotowana przez Stowarzyszenie Parva Patria z Giecza. To właśnie ówcześni 20-latkowie stanowili ważną siłę sprawczą manifestacji (Domena Publiczna).
Na marginesie warto zaznaczyć, że w gronie młodych ofiar protestów w Poznaniu byli także funkcjonariusze WUBP i milicjanci na przykład Bogdan Frankowski (lat 22) czy Zygmunt Izdebny (lat 26). Ten ostatni został pobity na śmierć po pochwyceniu w drodze do komendy przy ul. Jana Kochanowskiego, gdzie, w stopniu kaprala, pełnił służbę jako wartownik. To ostatnie zdarzenie, postrzegane w kategorii linczu oraz pospolitego zabójstwa, wciąż kładzie się cieniem na uczestnikach manifestacji.
ZISPO – ognisko Poznańskiego Czerwca
Wczesnym rankiem 28 czerwca 1956 r. pracownicy Zakładów Metalowych im. Józefa Stalina w Poznaniu zamiast rozpocząć kolejny dzień pracy, zdecydowali się wyjść na ulice. Słynna od stulecia fabryka stała się zarzewiem zrywu oraz symbolem antykomunistycznego oporu. Jednym z efektów zrywu stał się powrót do jej pierwotnej nazwy.

Brama wejściowa do kompleksu fabrycznego na poznańskiej Wildzie, zlokalizowana przy ul. 28 czerwca – w 1956 r. – ul. Feliksa Dzierżyńskiego (Domena Publiczna).
Historia najbardziej znanych, poznańskich zakładów produkcyjnych sięga połowy XIX w. W 1846 r., filolog, działacz społeczny, nauczyciel, ale przede wszystkim przemysłowiec, pochodzący ze wsi Ławki, Józef Hipolit Cegielski, w tym czasie także deputowany do Pruskiego Zgromadzenia Narodowego, założył w poznańskim Bazarze niewielki sklep z narzędziami rolniczymi. Niedługo potem przekształcił go w zlokalizowany w podwórzu kamienicy przy ul. Butelskiej, warsztat naprawy pługów i radeł. Dobrze prosperujący punkt rozwinął się w fabrykę, która w 1855 r. przeniosła się na ul. Kozią. Cztery lata później, już przy ul. Strzeleckiej, Cegielski posiadał własną odlewnię oraz jasną wizję rozwoju firmy.
Procesu tego nie przerwała jego śmierć 30 listopada 1868 r. Dzieło kontynuował przyjaciel, Władysław Bentkowski by w 1880 r. przekazać fabrykę w ręce syna Cegielskiego – Stefana. Za jego sprawą powstała Fabryka Machin i Urządzeń Rolniczych Hipolit Cegielski w Poznaniu, od 1889 r. – spółka akcyjna. W 1911 r. utworzona została filia fabryki na Głównej, by w 1919 r. osiąść w końcu na swym stałym miejscu – terenach dawnych zakładów produkcyjnych Juliusa Moegelina na poznańskiej Wildzie, tuż przy głównej drodze wiodącej w stronę dzielnicy Dębiec – dzisiejszej ul. 28 czerwca.
W dwudziestolecie międzywojenne przedsiębiorstwo wkraczało jako jedno z wiodących na terenie byłego zaboru pruskiego. Korzystając między innymi z dotacji rządowych, popularny w regionie „Ceglorz” rozpoczął produkcję wagonów, parowozów oraz broni dla odradzającego się Wojska Polskiego. Korzystając z majątku wystawianego na sprzedaż przez opuszczających Wielkopolskę Niemców, oddziały zakładów lokowano w innych częściach Poznania; od 1923 r. rozpoczął funkcjonowanie wielki kompleks fabryczny na Wildzie, nazywany odtąd Oddziałem III. W tym czasie zakłady dawały zatrudnienie ponad czterem tysiącom osób. Z myślą o nich, korzystając z wypracowanego kapitału, wybudowano kolonię istniejących do dzisiaj domów mieszkalnych między ulicami Rolną i Wspólną. W 1927 r. ugruntowała się nazwa firmy: Hipolit Cegielski Spółka Akcyjna w Poznaniu. Tuż przed wybuchem II wojny światowej powstała także filia HCP w Rzeszowie.

Tabliczka znamionowa zakładów ZISPO z lat 1949-1956 (Domena Publiczna).
Po rozpoczęciu okupacji niemieckiej zakłady zostały skonfiskowane i od 1 listopada 1939 r. włączone w skład koncernu Deutsche Waffen und Munitionsfabrik. Kontynuowały pracę na rzecz III Rzeszy dostarczając elementy uzbrojenia, wyposażenia oraz podzespoły samolotów, a nawet okrętów podwodnych. Równolegle wytwarzały szeroki asortyment produktów na rynek cywilny. 9 kwietnia 1944 r. kompleks wildecki, wraz z rejonem Dworca Głównego, obszarem targów poznańskich oraz zakładami Focke-Wulf w Krzesiniach, stał się celem nalotu trzydziestu trzech amerykańskich bombowców B-17. Kilka miesięcy później, w związku ze zbliżającym się frontem, DWM zdecydowała się na ewakuację ze stolicy Wielkopolski, w głąb Niemiec. W lutym 1945 r. zdewastowane hale wpadły w ręce Armii Czerwonej.
Po zakończeniu II wojny światowej „Ceglorz”, jak większość ośrodków produkcyjnych w kraju, został znacjonalizowany. Od latach 1949-1956 fabryka nosiła nazwę Zakładów Metalowych im. Józefa Stalina w Poznaniu, w skrócie: ZISPO. To właśnie z Wydziału 3 na Wildzie, ówczesną ul. Feliksa Dzierżyńskiego (dziś: 28 czerwca) wyruszył robotniczy pochód, będący zalążkiem manifestacji Poznańskiego Czerwca. W związku z odwilżą postalinowską, jesienią 1956 r. powrócono do nazwy zawierającej imię i nazwisko założyciela.

Akcja o wartości 100 zł emitowana przez fabrykę Hipolita Cegielskiego w Poznaniu, w 1929 r. (Domena Publiczna).
Od połowy la pięćdziesiątych, w oparciu o licencje ze Szwajcarii oraz Danii, przedsiębiorstwo wytwarzało silniki okrętowe. Pod koniec dekady zaprzestano produkcji lokomotyw parowych, by w 1970 r. rozpocząć budowę ich spalinowych odpowiedników. Kontynuowano też produkcję zbrojeniową. W 1995 r. Hipolit Cegielski Poznań S.A. przekształcona została w spółkę Skarbu Państwa. Lata dziewięćdziesiąte przyniosły restrukturyzację i przejęcie części firmy przez inne przedsiębiorstwa, w tym koncern Volkswagen. W 2012 r. „Ceglorz” stał się Grupą Kapitałową HCP, które działania opiera się na czterech spółkach-córkach. W tej formie funkcjonuje do dziś.
Wiec paryski 1956

W lipcu 1956 r. po stronie protestujących w Poznaniu stanęli socjaliści francuscy (Domena Publiczna).
„Jeśli rzeczywiście będzie się stosować tę karę, jak zapewnia polski premier, wkrótce rządzić będą jedynie jednoręcy. Gdyż rządy te i ich biurokraci nie tylko podnieśli rękę na lud, lecz zadali mu cios, powalili w kałużę krwi” – mówił 12 lipca 1956 r. słynny eseista i dramaturg, Albert Camus. Ten, uznawany dziś za jednego z najwybitniejszych intelektualistów ubiegłego stulecia, laureat literackiej Nagrody Nobla, odniósł się w powyższych słowach do niesławnej przemowy premiera Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, Józefa Cyrankiewicza. Na wieść o protestach poznańskich 28 czerwca 1956 r., komunistyczny dygnitarz ostrzegł, że każda ręka podniesiona na władzę ludową zostanie przez tę władzę dosłownie odrąbana.
Echa wydarzeń w stolicy wielkopolski, a przede wszystkim robotnicza krew przelana na ulicach miasta w efekcie konfrontacji rozgoryczonej społeczności z wojskiem oraz milicją, dotarły nie tylko do państw satelickich ZSRR. Również po zachodniej stronie tak zwanej żelaznej kurtyny bacznie obserwowano to, co działo się w Polsce. Nie brakowało głosów poparcia, zarówno indywidualnych, jak i zbiorowych. Wśród tych ostatnich była Francuska Sekcja Międzynarodówki Robotniczej – powołana w 1905 r. partia skupiająca sympatyków lewicy, która przed wybuchem II wojny światowej skupiała w swych szeregach nawet prawie 350 tys. członków. Mimo, że, w teorii, hasła tego ugrupowania zbieżne były z głoszonymi przez, zwłaszcza mniej radykalnych, komunistów w Polsce, brutalna rozprawa z protestującymi w Poznaniu skłoniła Francuzów do otwartej krytyki Warszawy.

Jednym z inicjatorów wiecu paryskiego 12 lipca 1956 r. był późniejszy noblista, wybitny pisarz Albert Camus (Domena Publiczna).
Jednym z inicjatorów lipcowego wiecu był właśnie Albert Camus. W przemówieniu pisarz podkreślał sprzeczności z ideami socjalistycznymi a rzeczywistym działaniem władzy w Polsce punktując w ten sposób jej fasadowość. Zaznaczał, że „tam, gdzie nie istnieje prawo do strajków, gdzie prawodawstwo narzucone robotnikom przekreśla jednym pociągnięciem 100 lat zdobyczy związków zawodowych, gdzie robotnikom decyzją urzędu zmniejsza się pensje wystarczające i tak tylko na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych, co im pozostaje innego jak bunt, krzyk i bunt”. W jego słowach doszukać się można było także porównań polskiego systemu komunistycznego do niewolnictwa. Za sprawą Camusa chęć niesienia pomocy poznaniakom, zwłaszcza stającym przed sądami w związku z zainicjowaniem albo udziałem w protestach, zgłosiły zachodnioeuropejskie organizacje prawnicze. Jak miało się okazać, widmo otwartego ataku demokratycznej Europy na władze w Warszawie, po śmierci Józefa Stalina pozbawione swego właściwego mocodawcy, przyczyniło się do złagodzenia wyroków.
Postawa socjalistów na tle ogółu społeczeństwa francuskiego była pewnego rodzaju odstępstwem. Mimo, że ruch lewicowy po zakończeniu II wojny światowej przeżywał w tym kraju kryzys, przede wszystkim ideowy, większość intelektualistów znad Sekwany wyrażała poparcie dla komunizmu radzieckiego. Z drugiej strony zarówno wcześniejsze wydarzenia w Niemczech, jak i właśnie manifestacje w stolicy wielkopolski obnażały, także przed sympatykami Moskwy w Europie Zachodniej, rzeczywistą twarz reżimu.
Warto zwrócić uwagę, że Poznański Czerwiec wpisywał się w nurt sprzeciwu wobec uciskowi komunistycznemu, a przede wszystkim wpływom Związku Radzieckiego na niemal wszystkie sfery życia w krajach Bloku Wschodniego, jakie przetoczyły się przez Europę Środkową w połowie lat pięćdziesiątych XX w. Oprócz wydarzeń w Polsce – najpierw protestom czerwcowym, a ostatecznie przemianom zainicjowanym w październiku 1956 r., w tym okresie krew polała się także w Berlinie Wschodnim (manifestacje zorganizowane w czerwcu 1953 r.) czy Budapeszcie (tak zwane powstanie węgierskiej jesienią 1956 r.).
-
- W lipcu 1956 r. po stronie protestujących w Poznaniu stanęli socjaliści francuscy (Domena Publiczna).
-
- Jednym z inicjatorów wiecu paryskiego 12 lipca 1956 r. był późniejszy noblista, wybitny pisarz Albert Camus (Domena Publiczna).
-
- Legitymacja członkowska Francuskiej Sekcji Międzynarodówki Robotniczej, która latem 1956 r. poparła protesty poznańskie (Domena Publiczna).
Skutki Poznańskiego Czerwca 1956

Nowy, pierwszy sekretarz KC PZPR, Władysław Gomułka przemawia jesienią 1956 r. (Domena Publiczna).
Temat konsekwencji protestów, do których doszło w Poznaniu 28 czerwca 1956 r. dyskutowany jest w zasadzie już od drugiej połowy lat pięćdziesiątych. Współcześnie nie ulega wątpliwości, że był to pierwszy, masowy zryw antykomunistyczny w Polsce, a zarazem premierowy z serii walnych, które przetaczały się przez nasz kraj w drugiej połowie XX w. Ze względu między innymi na wymowę manifestacji, liczbę uczestników oraz działania przeciwko mieszkańcom miasta prowadzone przez obóz rządzący, ten epizod z dziejów PRL kwalifikowany jest jako powstanie narodowe – otwarty sprzeciw wobec terroru nadzorowanych z Moskwy władz.
Jednym z pierwszych, a zarazem najbardziej bolesnych skutków Poznańskiego Czerwca była śmierć uczestników zdarzeń po obu stronach politycznej barykady. W latach osiemdziesiątych liczbę zabitych na ulicach stolicy Wielkopolski szacowano na ponad siedemdziesiąt, dziś, za sprawą ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej wiemy, że było ich pięćdziesiąt osiem. Za najmłodszą ofiarę zrywu uznaje się trzynastoletniego Romka Strzałkowskiego. Sześćset pięćdziesiąt osób zostało rannych, blisko dwustu stanęło przed obliczem wymiaru sprawiedliwości.
Stłumienie manifestacji przede wszystkim przez uzbrojone w czołgi wojsko, mimo nałożonej już 28 czerwca 1956 r. na Poznań blokady informacyjnej, szerokim echem odbiło się w całej Polsce. Opinie na ten temat podzieliły także samych decydentów Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, co dało początek tak zwanej odwilży postalinowskiej, znanej dziś jako Polski Październik. To właśnie w tym miesiącu 1956 r. obradowało VIII Plenum Komitetu Centralnego PZPR, w wyniku którego na czele partii i państwa stanął nowy, pierwszy sekretarz, Władysław Gomułka – były, stalinowski więzień polityczny. Zapowiadana przez niego liberalizacja, której dwa symbole pojawiły się niemal od razu: zmiana nazwy, jak i zapowiada, gruntowna reforma znienawidzonego przez Polaków Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego na Służbę Bezpieczeństwa (SB) oraz przywrócenie Zakładom Metalowym im. Józefa Stalina w Poznaniu – ogniska protestów, pierwotnej nazwy z imieniem i nazwiskiem Hipolita Cegielskiego, wywołała sprzeciw nawet na Kremlu. Nie zablokowało to jednak przemian choćby w sposobie funkcjonowania fabryk, na co przed Poznańskim Czerwcem nalegali robotnicy, czy ustanowienia spółdzielczych kół rolniczych na wsiach. Zlikwidowano mający dotąd monopol Związek Młodzieży Polskiej zezwalając na tworzenie organizacji zrzeszających młodych; reaktywowano harcerstwo. Ku radości rodaków, z internowania w Bieszczadach powrócił Prymas Tysiąclecia – kardynał Stefan Wyszyński. Jednocześnie rozszerzono uprawnienia Kościoła Katolickiego; pojawił się szczątkowy, lecz jednak, pluralizm w kulturze. Znakiem zmian w samym Poznaniu stało się bezterminowe zawieszenie trwającego od początku października 1956 r., pokazowego „Procesu Dziesięciu” – jednego z serii pokazowych, mających ukarać uczestników protestów.

Odsłonięty w dniu 25. rocznicy protestów pomnik na Placu Adama Mickiewicza w Poznaniu (Domena Publiczna).
W dwudziestą piątą rocznicę wydarzenia, na Placu Adama Mickiewicza odsłonięto Pomnik Poznańskiego Czerwca, rozpoczynając jednocześnie, trwający do dziś, otwarty proces upamiętniania tego epizodu. Współcześnie, w Zamku Cesarskim funkcjonuje też Muzeum Powstania Poznańskiego – Czerwiec 1956.
Warto zaznaczyć, że jako europejski skutek wydarzeń poznańskich oraz jesiennej odwilży politycznej, wskazuje się dzisiaj także powstanie przeciwko komunistom w stolicy Węgier – Budapeszcie, jesienią 1956 r., krwawo stłumione przez Armię Radziecką. Już w lipcu tamtego roku, wiec poparcia dla zrewoltowanych poznaniaków wyrazili w Paryżu socjaliści francuscy.
Węgierskie echa Poznańskiego Czerwca

Manifestacja mieszkańców Budapesztu pod gmachem parlamentu, październik 1956 r. (Domena Publiczna).
Manifestacja mieszkańców Budapesztu pod gmachem parlamentu, październik 1956 r. (Domena Publiczna).„Polak – Węgier, dwa bratanki…” – nie bez powodu hasło to towarzyszy relacjom między wskazanymi państwami co najmniej od połowy dziewiętnastego stulecia. Zachęceni politycznym zwycięstwem wydarzeń poznańskich, mieszkańcy Budapesztu, a potem także innych części Węgierskiej Republiki Ludowej również obrócili się otwarcie przeciw komunistycznemu reżimowi. W październiku 1956 r. wybuchła tam rewolucja.
Bunt mieszkańców Poznania 28 czerwca 1956 r. oraz wynikające z niego konsekwencje dla całości realiów politycznych Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej dostrzeżony został daleko poza granicami naszego kraju. Robotniczy zryw, który w finale przekształcił się w manifest niezadowolenia większej części społeczeństwa przeciwko poststalinowskiemu reżimowi, dyskutowany był w większości państw tak zwanego Bloku Wschodniego ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich włącznie. Przedmiotem debaty umiarkowanych środowisk komunistycznych stała się przede wszystkim zaskakująca bierność „wielkiego brata” wobec jawnego, jak zaczęto odczytywać zdarzenia w Polsce już wczesną jesienią 1956 r., zamachu na pojałtański porządek Europy.
Kraj, w którym echa wypadków, do których doszło w stolicy Wielkopolski, słyszalne były najmocniej to Węgry. Podobnie jak w przypadku naszej ojczyzny, obywatele tej republiki ludowej niezadowoleni byli ze standardów życia, przede wszystkim wzrastających cen przy stałym niedoborze towarów, zaostrzanych norm pracy, czy w końcu – powszechnej inwigilacji. Sytuacji nie poprawiała akcja kolektywizacji rolnictwa, za sprawą jakiej kontrolowane przez Moskwę władze w Budapeszcie, błyskawicznie traciły poparcie w środowisku wiejskim, jak również fakt traktowania przez Armię Radziecką Węgier jako państwa nie „wyzwolonego”, a zdobytego (wynikało to z wierności wcześniejszych, nacjonalistycznych władz tego państwa, III Rzeszy praktycznie do końca jej istnienia).

Węgierska załoga czołgu T-34/85, która przeszła na stronę zwolenników zmian politycznych w październiku 1956 r. (Domena Publiczna).
Węgierska załoga czołgu T-34/85, która przeszła na stronę zwolenników zmian politycznych w październiku 1956 r. (Domena Publiczna).W sferze politycznej cios węgierskim reformatorom zadano już w 1949 r., kiedy to, na podstawie fałszywych oskarżeń ze strony głównego oponenta – Matyasa Rakosiego, w tym podejrzeniu o szpiegostwo na rzecz „imperialistycznego Zachodu”, skazany na karę śmierci i stracony został jeden z przywódców frakcji postępowej, Laszlo Rajk. Inicjator procesu stanął w ten sposób na czele Komunistycznej Partii Węgier, ale jego pozycja osłabła wraz ze śmiercią Józefa Stalina. Wówczas zastąpił go zwolennik złagodzenia kursu politycznego, Imre Nagy, zdymisjonowany w marcu 1955 r. ponownie na rzecz Rakosiego. Stale nasilały się aresztowania na tle ideowym – przy trzykrotnie mniejszej liczbie mieszkańców niż Polska, w opisywanym kraju było trzykrotnie więcej więźniów politycznych.
Na wieść o Poznańskim Czerwcu oraz rozpoczęciem „odwilży” w PRL wczesną jesienią 1956 r., przy jednoczesnym, wspomnianym, braku reakcji Rosjan, przeciwnicy twardego kursu zyskali dodatkowe argumenty. Już 6 października kilkaset tysięcy osób w tym czołowi politycy skrzydła reformatorskiego KPW wzięli udział w pogrzebie zrehabilitowanych ofiar stalinowskiego terroru, w tym Laszlo Rajka, który z wielu powodów nosił znamiona patriotycznego protestu. 22 października studenci budapesztańscy wystosowali do władz memorandum, w którym domagali się swobód obywatelskich oraz wprowadzenia odpolitycznionych zasad rekrutacji na uczelnie. Co bardziej radykalni głosili hasła reformy parlamentu oraz ogłoszenia pełnej niepodległości, co oznaczałoby, wzorem Jugosławii, wyjście z grupy satelitów Związku Radzieckiego.
23 października 1956 r. słuchacze politechniki w Budapeszcie wyszli na ulice. Oficjalnie, legalna, bo zaakceptowana przez reżim manifestacja miała być głosem poparcia dla przemian demokratycznych w PRL. Już po jej oficjalnym zakończeniu, liczący kilkaset tysięcy osób tłum, próbował przejąć kontrolę nad rozgłośnią radiową, skąd padły pierwsze strzały. Jak się okazało, po stronie demonstrantów stanęła część skierowanych przeciwko nim żołnierzy. Ułatwienie w ten sposób dostępu do broni sprawiło, że zwolennicy zmian spróbowali przejąć kontrolę nad stolicą państwa, podkreślając to aktem obalenia pomnika Józefa Stalina na Placu Bohaterów. Na czele rządu stanął ponownie Imre Nagy, który zapowiedział organizację wolnych wyborów, likwidację znienawidzonej, tajnej policji – AVH z aresztowaniem jej funkcjonariuszy włącznie, oraz wystąpienie z szeregów Układu Warszawskiego. Rewolucja węgierska stała się faktem, choć w ciągu kilku kolejnych tygodni, za sprawą militarnej interwencji Armii Radzieckiej, jej losy miały się diametralnie odwrócić.
Manifestacja mieszkańców Budapesztu pod gmachem parlamentu, październik 1956 r. (Domena Publiczna).
-
- Głowa budapesztańskiego pomnika Józefa Stalina, obalonego 23 października 1956 r. podczas pierwszej, rewolucyjnej manifestacji (Domena Publiczna).
-
- Węgierska załoga czołgu T-34/85, która przeszła na stronę zwolenników zmian politycznych w październiku 1956 r. (Domena Publiczna).
-
- Radziecki czołg na ulicach Budapesztu, początek listopada 1956 r. W przeciwieństwie do Poznańskiego Czerwca, manifestacje na Węgrzech zakończyły się militarną interwencją Rosjan (Domena Publiczna).
Bieda rodzi gniew

Ratusz w Poznaniu zniszczony w wyniku działań wojennych, w 1945 r. Władze w Warszawie wydawały się nie zwracać uwagi na to, że zepchnięte na koniec dotacyjnej kolejki miasto wymagało również odbudowy (Domena Publiczna).
Ratusz w Poznaniu zniszczony w wyniku działań wojennych, w 1945 r. Władze w Warszawie wydawały się nie zwracać uwagi na to, że zepchnięte na koniec dotacyjnej kolejki miasto wymagało również odbudowy (Domena Publiczna).Choć dzisiaj, jako jeden z głównych powodów wydarzeń poznańskich 1956 r. wskazuje się idee wolnościowe, pierwszym argumentem, który podnieśli manifestanci, była ich pogarszająca się sytuacja materialna. Pod hasłem: „Żądamy chleba!”, pracownicy Zakładów Imienia Stalina opuścili fabryczne hale, rozpoczynając antykomunistyczny zryw.
Nowa rzeczywistość, w której znalazła się Polska po zakończeniu II wojny światowej, istotnie wpłynęła na wszystkie dziedziny życia. W miejsce umiłowanej oraz wywalczonej przez przodków wolności, władze komunistyczne, całkowicie kontrolowane przez Moskwę, do strefy wpływów której włączono nasz kraj, narzuciły system, zakładający likwidację praktycznie całości własności prywatnej. Powszechnym stała się inwigilacja przez znienawidzony Urząd Bezpieczeństwa, ograniczanie swobód obywatelskich, a w sferze gospodarczej – realizacja tak zwanych planów.
To właśnie ten ostatni zabieg stał się jednym z fundamentów społecznego niezadowolenia. Paradoksalnie uderzył on najbardziej w tych, na których władza ludowa zamierzała oprzeć funkcjonowanie państwa – klasę robotniczą. W okresie bezpośrednio poprzedzających wypadki poznańskie, realizowany był plan sześcioletni, określany „planem budowy socjalizmu”. Coraz większy nacisk na realizację „norm”, przy jednoczesnej utracie wartości pieniądza oraz na przykład nieuczciwie rozdzielanych premiach wynikowych, sprawiał, że w oczy pracowników zakładów przemysłowych całego kraju oraz ich rodzin zaczęła zwyczajnie zaglądać bieda.
Na tle ogólnego kryzysu zdecydowanie źle wypadał Poznań i ogólnie tereny byłego zaboru pruskiego. Region ten, postrzegany co najmniej od początku XX w. jako wzorcowy w zakresie rozwoju gospodarczego, w krótkim czasie został zepchnięty na margines choćby dotacji państwowych. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych panowało przekonanie, że „poznaniacy poradzą sobie sami”. Między innymi z tego względu, w 1950 r. miasto straciło status ośrodka wydzielonego, finansowanego bezpośrednio z budżetu krajowego – ciężar od tej pory spoczął na barkach władz wojewódzkich. Jak ustalił prof. Stanisław Jankowiak, w tym momencie nakład inwestycyjny na jednego mieszkańca wynosił nieco powyżej 800 zł. Pod tym względem, niegdyś dynamicznie rozwijająca się Wielkopolska, została zepchnięta na koniec grantowej kolejki. Komuniści zdawali się także nie dostrzegać, że sam Poznań zdecydowanie wymagał odbudowy – znaczna część jego budynków, zwłaszcza w Centrum, jak również praktycznie wszystkie fabryki, zostały w dużej części zniszczone najpierw podczas alianckich nalotów w 1944 r., a potem radzieckiego oblężenia w styczniu i lutym 1945 r. To samo tyczyły się zabudowy mieszkalnej.

Montaż samochodów osobowych Warszawa M20 w latach pięćdziesiątych. Choć był to przykład rozwoju gospodarczego PRL, w rzeczywistości kraj był ogarnięty kryzysem (Domena Publiczna).
Montaż samochodów osobowych Warszawa M20 w latach pięćdziesiątych. Choć był to przykład rozwoju gospodarczego PRL, w rzeczywistości kraj był ogarnięty kryzysem (Domena Publiczna).Idąc w sukurs tak zwanej „idei leninowskiej”, w której każda własność prywatna stanowiła rzekome zagrożenie dla sterowanej odgórnie gospodarki, już w drugiej połowie lat czterdziestych uderzono w lokalnych przedsiębiorców, de facto ostoję zarówno stabilności ekonomicznej regionu, jak i polskości. Proces ten realizowano na tyle skutecznie, że w porównaniu z 1946 r., kiedy w Poznaniu funkcjonowało prawie pół tysiąca firm nienadzorowanych przez państwo, w 1951 r. ostało się ich już tylko nieco ponad osiemdziesiąt (zatrudnienie wynosiło odpowiednio: 6,5 tys. osób oraz 232 osoby). Do momentu wydarzeń czerwcowych, liczba ta zmalała jeszcze o prawie połowę.
To samo tyczyło się sklepów. W przedwojennym Poznaniu działało ich prawie 5,1 tys., a w połowie lat pięćdziesiątych – 2,2 tys. Składy państwowe nie były w stanie zapewnić należytego zaopatrzenia dla dynamicznie wzrastającej liczby mieszkańców (w 1956 r. było ich 375 tys.). Uderzenie gospodarcze w wieś, zwłaszcza próby jej kolektywizacji, istotnie wpłynęły na niedobór nawet podstawowych artykułów spożywczych. Reszty dopełniła inflacja. Dla przykładu: cena bochenka chleba w mieście, w 1949 r. wynosiła średnio 0,99 zł, podczas gdy siedem lat później sięgnęła 3 zł. To właśnie hasło „Żądamy chleba!” było jednym z głównych, jakie znalazły się na transparentach, a pogłębiający się kryzys, popchnął ludzi do wyjścia na ulice.
-
- Plakat propagandowy, związany z „Planem sześcioletnim”. Wbrew zapowiedzią władz, nie przyniósł on Polakom dobrobytu (Domena Publiczna).
-
- Ratusz w Poznaniu zniszczony w wyniku działań wojennych, w 1945 r. Władze w Warszawie wydawały się nie zwracać uwagi na to, że zepchnięte na koniec dotacyjnej kolejki miasto wymagało również odbudowy (Domena Publiczna).
-
- Montaż samochodów osobowych Warszawa M20 w latach pięćdziesiątych. Choć był to przykład rozwoju gospodarczego PRL, w rzeczywistości kraj był ogarnięty kryzysem (Domena Publiczna).
T-34-85 – pancerna pięść Poznańskiego Czerwca

Wyprodukowany w Polsce i zachowany w zbiorach Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu czołg T-34-85 podczas jednej z inscenizacji historycznych (Fot. Bartosz Janiczek/Rekografia.pl).
Wyprodukowany w Polsce i zachowany w zbiorach Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu czołg T-34-85 podczas jednej z inscenizacji historycznych (Fot. Bartosz Janiczek/Rekografia.pl).Najsłynniejsze czołgi II wojny światowej skierowano przeciwko manifestującym mieszkańcom Poznania. Zdjęcia T-34-85 w centrum miasta to jeden z symboli wydarzeń czerwcowych 1956 r. To właśnie wtedy Siły Zbrojne Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej wykorzystały te maszyny po raz ostatni w większej liczbie.
Obok amerykańskiego samolotu Douglas C-47 oraz samochodu terenowego Jeep, czołg T-34/85 uznawany jest za pojazd, który pozwolił siłom koalicji antyhitlerowskiej zwyciężyć w II wojnie światowej. Wyprodukowany w ponad 80 tys. egzemplarzy, stanowi bez wątpienia jeden z symboli historii wojskowości XX w. Po bezwarunkowej kapitulacji III Rzeszy, Rosjanie zdecydowali się na przekazanie dokumentacji zagranicę oraz rozpoczęcie produkcji tych słynnych wozów w tak zwanych krajach satelickich. T-34/85 stał się podstawą polskich jednostek pancernych pod koniec latach czterdziestych. W czerwcu 1956 r. maszyny te pojawiły się na ulicach Poznania.
Historia pojazdów grupy T-34 sięga jeszcze okresu przedwojennego. W chwili rozpoczęcia konfliktu niemiecko-radzieckiej w 1941 r., pewna liczba tego typu czołgów, uzbrojonych w działa kalibru 76 mm (stąd współczesne określenie: T-34/76) zadebiutowała na froncie. Z czasem stał się on głównym, w zasadzie uniwersalnym, gąsienicowym wozem bojowym Armii Czerwonej. Modyfikacja polegająca na wymianie wieży oraz dostosowanie jej do nowej armaty kalibru 85 mm (stąd T-34-85) nastąpiła w 1943 r. Na początku roku kolejnego uruchomiono w ZSRR produkcję seryjną, która trwała do 1950 r. W radzieckiej rezerwie mobilizacyjnej wozy pozostawały do lat sześćdziesiątych.
Opisywany pojazd, ważący 32 t, napędzany był silnikiem wysokoprężnym o mocy 500 KM i był zdolny rozpędzić się do prędkości 55 km/h. Przeciętne zużycie paliwa wynosiło od 200 l/110 km na drodze, do 350 l/100 km w terenie. Pięcioosobową załogę chronił pancerz grubości od 20 do 90 mm. Uzbrojenie główne stanowiła długolufowa armata kalibru 85 mm z zapasem amunicji 55 szt., dodatkowe: dwa karabiny maszynowe 7,62 mm DT (zapas amunicji 1920 nabojów).

Czołgi T-34-85 w służbie północnokoreańskiej podczas parady w 1950 r. (Domena Publiczna).
Czołgi T-34-85 w służbie północnokoreańskiej podczas parady w 1950 r. (Domena Publiczna). Sześć lat po zakończeniu II wojny światowej licencyjne wytwarzanie T-34-85 rozpoczęto w Czechosłowacji i Polsce. W naszym kraju był to pierwszy czołg produkowany na masową skalę – do 1957 r. powstało prawie 1,4 tys. egzemplarzy, spośród których 1,1 tys. przekazano do dyspozycji Sił Zbrojnych PRL, a pozostałe przeznaczono na eksport. Montaż wozów odbywał się w gliwickich Zakładach Mechanicznych „Łabędy” a modernizacja w toku użytkowania – Wojskowych Zakładach Mechanicznych w Siemianowicach Śląskich.
Kilkadziesiąt maszyn, należących zarówno do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Pancernych na Golęcinie, jak i szkolących się w tym czasie na poligonie w Biedrusku 10. i 19. Dywizji Pancernej, skierowano do Poznania, w celu pacyfikacji protestów 28 czerwca 1956 r. Łącznie tego dnia, w rejonie miasta znajdować się mogło ich nawet czterysta. Dwa zostały przez manifestujących zdobyte, siedem kolejnych – zniszczonych przede wszystkim przy użyciu butelek z benzyną. Wozy operowały w dzielnicach Jeżyce, w rejonie Ławicy, Malty i Śródki oraz Centrum. Do najsłynniejszych należą fotografie przedstawiające T-34-85 na Al. Karola Marcinkowskiego i w rejonie Zamku Cesarskiego (ul. Święty Marcin).
Bez wątpienia największą popularność przyniosła czołgowi najpierw książka, a następnie serial telewizyjny pt. „Czterej pancerni i pies”. W praktyce, podczas Poznańskiego Czerwca wozy te nasza armia po raz ostatni wykorzystała na większą skalę. O drugiej połowy lat pięćdziesiątych pododdziały pancerne zaczęto przezbrajać w nowoczesne jak na owe czasy pojazdy T-54. W rezerwie pozostały do połowy lat osiemdziesiątych. Na świecie T-34-85 wykorzystywano w boju co najmniej do końca XX w. zwłaszcza, że łącznie pojazdy te użytkowało około trzydziesty państw w Europie, Azji i Afryce.
-
- Kolumna czołgów T-34-85 należących do polskiej 4. Brygady Pancernej podczas działań na terenie Czechosłowacji, wiosna 1945 r. (Narodowe Archiwum Cyfrowe).
-
- Boczny rzut czołgu T-34-85 z dobrze widocznym rozmieszczeniem amunicji do uzbrojenia głównego (Domena Publiczna).
-
- Wyprodukowany w Polsce i zachowany w zbiorach Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu czołg T-34-85 podczas jednej z inscenizacji historycznych (Fot. Bartosz Janiczek/Rekografia.pl).
Ciekawostki
1. Władze komunistyczne w Warszawie były przeciwne wykorzystaniu w tłumieniu poznańskich manifestacji broni pancernej, obawiając się rozlewu krwi na ulicach miasta. Orędownikiem wyprowadzenia czołgów przeciwko robotnikom był I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, Leon Stasiak.
2. Już o godzinie 9.00, 28 czerwca 1956 r. na ulicach Poznania protestowało ok. stu tysięcy osób. Do maszerującej z Wildy kolumny robotników Zakładów Metalowych im. Józefa Stalina, w ciągu niespełna trzech godzin przyłączyli się przedstawiciele innych przedsiębiorstw oraz przypadkowi przechodnie i uczniowie.
3. Po zajęciu przez protestujących aresztu śledczego przy ul. Młyńskiej, kilku komisariatów Milicji Obywatelskiej oraz magazynów przyuczelnianych studiów wojskowych, w ręce robotników trafiło nawet dwieście jednostek broni palnej. Na wieść o wprowadzeniu do Poznania czołgów, przygotowano zapas butelek zapalających, które w kilku miejscach rzeczywiście zostały wykorzystane w walce.
4. Skala protestów przeraziła władze lokalne oraz te w Warszawie do tego stopnia, że 28 czerwca 1956 r. zarządzono odgórnie blokadę informacyjną Poznania. Wszystko po to, by wieść o manifestacjach robotników nie rozeszła się po Polsce.
5. 28 czerwca 1956 r., na wieść o protestach w Poznaniu, sprzeciw wobec władz komunistycznych zamanifestowali także mieszkańcy Środy Wielkopolskiej. Na rynku miejskim zorganizowano wiec, próbowano także zatrzymać kolumnę Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zmierzającą w stronę stolicy województwa.
6. Od początku manifestacji, funkcjonariusze Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego oraz Milicji Obywatelskiej w Poznaniu otrzymali polecenie wykonania jak największej liczby fotografii. Po opanowaniu protestów, na podstawie tego materiału aresztowano najbardziej aktywnych uczestników.
7. Niezwykłym bohaterstwem wykazała się jedna z poznańskich pielęgniarek, Aleksandra Banasiak. 28 czerwca 1956 r. wyprowadziła z terenu starć około sześćdziesięciu rannych. Za ten czyn, w 2005 r. otrzymała najwyższą nagrodę przyznawaną przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż, tak zwanego „Pielęgniarskiego Nobla”.
8. Do dziś nie wyjaśniono przyczyn „pomyłki” w nekrologu zabitego 28 czerwca 1956 r., ucznia Szkoły Podstawowej Nr 40 w Poznaniu, Romka Strzałkowskiego. Opublikowany na łamach „Głosu Wielkopolskiego” wraz z informacją o pogrzebie zawierał błędną godzinę ceremonii oraz wiek zabitego – osiemnaście, w miejscu trzynastu lat.
9. Jeden z głównych oskarżonych w sprawie manifestacji poznańskich, Janusz Kulas, został wytypowany przez komunistyczny wymiar sprawiedliwości dość przypadkowo. Zaważyła przeszłość mężczyzny, w tym pobyt w ośrodku wychowawczym w Jeleniej Górze, co odpowiadało narracji o wznieceniu protestów przez chuliganów.
10. Podczas tłumienia manifestacji 28 czerwca 1956 r. wojsko i milicja wystrzelić mogła nawet sto osiemdziesiąt tysięcy kul z broni ręcznej oraz maszynowej. W wielu częściach miasta sporadyczna wymiana ognia trwała jeszcze dwie doby po zakończeniu manifestacji.
Upamiętnienie Poznańskiego Czerwca
Czerwcowe epitafia – Cmentarz Bohaterów Polskich w Poznaniu
Odwiedzając stolicę Wielkopolski warto skierować kroki do największego, zlokalizowanego na terenie miasta kompleksu parkowego. W obrębie liczącego ponad 100 ha Parku Cytadela, do 1992 r. noszącego nazwę Parku-Pomnika Braterstwa Broni i Przyjaźni Polsko-Radzieckiej zlokalizowanych jest kilka cmentarzy. Wiele znajdujących się w ich granicach grobów odnosi się do ważnych nie tylko dla Poznania wydarzeń historycznych.
Od jesieni 1945 r., na południowym zboczu dawnego Fortu Winiary znajduje się niespełna ośmioarowy Cmentarz Bohaterów Polskich. Jego początek stanowią groby 82 mieszkańców Poznania, którzy uczestniczyli w zdobywaniu niemieckich fortyfikacji w tym rejonie, w lutym 1945 r. Z czasem zakres pochówków rozszerzono także o indywidualne oraz zbiorowe, związane z terrorem niemieckim w Wielkopolsce, w latach 1939-1945 r. Góruje nad nimi odsłonięty w 1967 r. pomnik autorstwa Ryszarda Skupina, ozdobiony wizerunkiem Krzyża Walecznych. Aktualnie pochowanych jest ta
Od lipca 1956 r., a górnym tarasie nekropolii znajdują się groby 13 ofiar manifestacji, do których doszło 28 czerwca 1956 r. w Poznaniu, reprezentujących obie strony ulicznego konfliktu. Najmłodszym z pochowanych na Cytadeli jest 19-letni Marian Kubiak. W chwili rozpoczęcia protestów zatrudniony był jako monter w poznańskim Urzędzie Telekomunikacyjnym. Ranny w czasie protestów, zmarł w Szpitalu Miejskim im. Franciszka Raszei 29 czerwca 1956 r. o godz. 7.20. Przyczyną zgonu była rana postrzałowa brzucha i okolic łokcia oraz rozległe uszkodzenia jelit.